Radny Krzysztof S. z Poznania z zarzutami. Miał dusić i szarpać pracownicę restauracji
W tej sprawie do poznańskiej prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia. Pierwsze przeciwko osiedlowemu radnemu, któremu zarzuca się popełnienie dwóch przestępstw.
– Lekkiego uszkodzenia ciała i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia w ramach czynu chuligańskiego - duszenie szarpanie, spowodowanie obrażeń w postaci sińców szyi
– wyjaśnia prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Drugi z zarzutów, jaki usłyszał radny, dotyczy gróźb, jakie miał kierować wobec pracownika restauracji.
– Bez powodu z rażącym naruszeniem porządku prawnego, groził pozbawieniem życia mężczyźnie i i spowodował uszkodzenie jego ciała
– dodaje Wawrzyniak.
Krzysztof S. nie przyznał się do zarzucanych przestępstw i odmówił składania wyjaśnień.
Jednocześnie prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez pracowników ochrony restauracji i policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, którzy mieli „bezprawnie pozbawić Krzysztofa S. i jeszcze inną osoby wolności, poprzez użycie wobec nich środków przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek oraz naruszenie nietykalności ciała”.
– Prokurator stwierdził, że nie ma tutaj znamion czynu zabronionego. Postanowienie jest nieprawomocne. Złożone zostało zażalenie
– wskazuje Wawrzyniak.
Do zdarzenia doszło 17 czerwca w restauracji „Whiskey in the Jar”.
– 17 czerwca przebywałem w restauracji „Whiskey in the Jar” w Starym Browarze. Jednym z gości restauracji był również radny, który zachowywał się w sposób niedopuszczalny. Mężczyzna wraz z pewną kobietą przybyli już bardzo pijani, gdy jedna z kelnerek odmówiła im sprzedaży alkoholu, wywiązała się kłótnia
– napisał wówczas czytelnik i dodał, że według niego towarzysząca radnemu kobieta była agresywna wobec kelnerek, a S. miał rzucić się i dusić jedną z pracownic.
– Wtedy rzuciła się na nią również jego partnerka. Zachowywali się bardzo dziwnie. Kiedy przyjechała policja nie mogła zapanować nad panem radnym, został zakuty w kajdanki, a jego partnerka ugryzła jednego z ochroniarzy
– opisywał czytelnik.
O incydent zapytaliśmy wówczas policję.
– Była interwencja, w wyniku której dwie osoby zostały zatrzymane. Mężczyzna się awanturował, był agresywny i naruszał nietykalność cielesną pracujących tam osób
– relacjonowała Marta Mróz z poznańskiej policji.
Inną wersję przedstawił radny.
– Byliśmy spokojni i trzeźwi, wypiliśmy jedynie po kieliszku tequili do steków. Chcieliśmy potem uzupełnić zamówienie, już nie pamiętam o co. Moja dziewczyna poszła do kelnerki, by zapytać, kiedy dostaniemy kolejne zamówienie. Wiem, że doszło między nimi do sprzeczki. Z powodu zachowania kelnerki, która była niekulturalna i twierdziła, że ona tu rządzi. Moja dziewczyna w nerwach faktycznie zerwała jej plakietkę, by wiedzieć, z kim rozmawiała. Chciała poskarżyć się przełożonym kelnerki. Po chwili wróciła do stolika. Wtedy przybiegli ochroniarze. Rzucili się na mnie, skuli kajdankami, a wszystko działo się na oczach wielu ludzi
– mówił Krzysztof S. w rozmowie z dziennikarzem onet.pl.
Sprawdź też:
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?